Obozy
Historia
Napisanie historii o niewoli jest praktycznie niemożliwe, nawet, jeśli skupimy się na jednym obozie, jenieckim obozie dla oficerów
Jeśli by zapytać 3 tysiące oficerów, którzy przeżyli większą część niewoli w Oflagu IID-IIB by opisali to, przez co przeszli, będziemy mieli 3 tysiące różnych opowiadań, często bardzo się od siebie różniących. Wszyscy poznaliśmy kolegów, którzy praktycznie spędzili 5 lat wyciągnięci na łóżku ich nieszczęścia, nie robiąc nic, ale byli i tacy, którzy skrupulatnie zapisywali każde obozowe wydarzenie, notatki z zajęć i konferencji, oddane przysługi Wszystkie te zapiski miały tylko kilka wspólnych punktów-ważne wydarzenia, które wpłynęły na życie każdego jeńca i na całość działalności obozu. To właśnie o nich teraz opowiemy.

Powiedzieliśmy, że przybywanie do obozu w Bornym Sulinowie nowych jeńców trwało od 20 czerwca do połowy lipca 1940 roku. Od 23 lipca, w bloku III, pierwszym zajętym przez więźniów, katolicy mogli uczestniczyć w polowych mszach. Pierwsze dni były poświęcone formalnością przeszukiwań, oznakowania i odwszenia jak i instalowania w różnych barakach. Jednak bardzo szybko niektórzy oficerowie zajęli się urozmaicaniem narzuconych nam rozrywek i dzielili się z kolegami swoją wiedzą i umiejętnościami. W taki sposób 1 lipca, zaledwie 10 dni po przybyciu pierwszego kontyngenty, powstał uniwersytet Oflagu IID.
Komendant Baticle, drugi rektor uniwersytetu opowie nam o jego powstaniu:

''Rektor to tytuł, który sobie wyznaczyłem lub który został mi nadany (nie pamiętam) pewnego dnia w grudniu 1940 roku po wyjeździe komendanta Rivaina i z którego zrezygnowałem 6 sierpnia 1941 roku, kiedy znalazłem się grupie byłych bojowników 1914-18 przeznaczonych do repatriacji. We Francji, jeśli jest rektor, jest uniwersytet. Założono, więc w Bornym Sulinowie, potem w Choszcznie, ''Uniwersytet w niewoli'', oryginalny w swojej kreacji, organizacji, kompozycji ciała profesorskiego .'' Kilka dni po rozpoczęciu mojej niewoli, podczas długiego marszu, który doprowadził nas do młyna Laffaux w Wastphalenhof(*) zostaliśmy zatrzymani na 48h w Gedinne, w Belgii, kilka kilometrów od naszego departamentu w Ardenach.

Miałem tam okazję poznać dowódcę szwadronu kawalerii, komendanta Rivaina, tak jak ja oficera rezerwy , który przedstawił mi swoje stanowisko : Dyrektor''Nouvelle Revue Francaise''-francuskiego miesięcznika literackiego: ja podałem mu moje:profesor historii ze szkoły świętego Cyra w liceum świętego Louisa.'' Zaproponował mi wtedy, by po przybyciu do naszego miejsca przetrzymywania, zorganizować konferencji z literatury i historii, nie tyle by nauczyć czegoś naszych kolegów, a bardziej by zabić ich i nasz czas. Postanowieni bardzo skromne, które z czasem przerodziło się w poważne przedsięwzięcie.

''Ledwie przybyliśmy, rankiem 21 czerwca, na dworzec w Wersphalenhof, po kilku dniach spędzonych w Treves i Mayence, po przejściu Renu, Elbe i Odry, jak kilku oficerów, członków uniwersytetu, zebrało kolegów z baraku na małe pogadanki na tematy ich specjalizacji.''Dowiedziawszy się o tym, komendant Rivain chciał koordynować tymi inicjatywami;28 czerwca odbyło się spotkanie , którego celem było stworzenie uniwersytetu ;to tam poznałem Ratinauda, Daniela Roberta, historyków i geografa Marcela Roberta i Zinka, profesorów niemieckiego, Kuntzmanna i Laine, profesorów matematyki. 1 lipca o 17h, będąc dziekanem z racji wieku, najstarszym z nas i o najwyższym stopniu, miałem zaszczyt wejść na katedrę (tak naprawdę siedziałem na krześle, z małym stołem przed sobą, na ziemi) i zacząłem mój wykład skierowany do 300 kolegów siedzących na małych taboretach (tego dnia, na uniwersytecie we Francji był to moment, kiedy je kończono, ale nasz świat był przewrócony do góry nogami!)''(19).

Później powrócimy do różnych aktywności, które zajmowały nasz pobyt za drutami, ale zanotujmy również, że 28 lipca Chaline dał recital fortepianowy, że organizowano seanse rekreacyjne…..i że pierwsza próba ucieczki miała miejsce 10 sierpnia. Na początku września, chorąży opuścili obóz by zostać zgrupowani w specjalnym obozie w Prusach wschodnich. 20 września w wielkiej sali stołówki-o której jeszcze wspomnimy- pierwszy spektakl teatralny-mimo wszystkich niedoskonałości i improwizacji-został wystawiony.W tym szybkim przeglądzie wydarzeń jest niemożliwym wspomnienie wszystkich spektakli, recitali muzyki czy zawodów sportowych, które się odbywały, jak i również wizyt przedstawicieli Czerwonego Krzyża, misji Scapini…i prób ucieczek. 2 listopada ukazał się pierwszy numer pierwszego dziennika obozowego, ''Balon niewoli'', który początkowo miał być gazetą sportową.

W styczniu 1941 roku zostało repatriowanych 11 wojskowych kapelanów, jedynie opat Dupaquier odmówił wyjazdu. W sobotę, 1 lutego, miała miejsce udana ucieczka kapitana Billote, w towarzystwie kapitan de Persona i porucznika Richemonda.


19 marca, lokalny dziennik, który mogliśmy otrzymywać w obozie:''Pommersche Zeitung'' ogłosił wyrok i skazanie na śmierć byłego stołówkarza obozu, Schmidta(*), który wzbogacił się sprzedając nam-po wygórowanych cenach-artykuły by uzupełnić nasze codzienne menu i zadowolić palaczy. Schmidt zasługiwał, więc na naszą wdzięczność. Posiedzenie trybunału trwało 4 dni: 14 lutego przeprowadzono w obozie dochodzenie.

21 marca 1941, podczas gdy do tego momentu bloki były od siebie odizolowane, Niemcy zgodzili się otworzyć tę przestrzeń i jeńcy mogli swobodnie poruszać się pomiędzy blokami bez konieczności posiadania przepustek. Mogliśmy od tej pory odwiedzać się wzajemnie w blokach;było to równie ważne dla osób lubiących spacery, mogli oni teraz maszerować po całym obozie, taki spacer trwał około 30 minut, To otwarcie drzwi naszych bloków przyczyniło się do zjednoczenia uniwersytetów. Oczywiście, nocą, bloki były zamykane.

27 marca, podczas spaceru w lesie porucznicy Branet i de Boissieu, w towarzystwie podporucznika Kleina zdołali uciec w kierunku Rosji.

Niedziela 22 czerwca, od kilku dni obserwowaliśmy wzmożony ruch pociągów przejeżdżających przed obozem: dowiedzieliśmy się w ten sposób o ataku Niemców na Rosję.

W sierpniu, byliśmy świadkami założenie obozu rosyjskiego na zachodzie, niedaleko naszego Oflagu. Cmentarz tego obozu sąsiadował z tym ,na którym spoczywało już kilka naszych kolegów. Z oddali,po przybyciu na dworzec oddziałów rosyjskich jeńców, mogliśmy stwierdzić, że z każdego wagonu wyciągano wielką liczbę trupów. Co więcej, każdego dnia, od tego momentu, spacerowicze mogli asystować w oburzającym spektaklu….Oddam głos naszemu koledze Ratinaud:
''Na drodze, która przechodziła przez mały lasek, pojawił się trzęsący wóz prowadzony przez rosyjskiego jeńca w asyście uzbrojonego strażnika . Był pełen gołych trupów, jeszcze bardziej wychudzonych niż szkielety. Tutaj zwisała blada ręka, tam stopa, głowa z wielkimi martwymi oczyma. Wszystko to się kołysało w rytm kroków konia.Na stosie ciał, siedział inny rosyjski jeniec, niewiele różniący się od zmarłych. Jadł nędzną kromkę czarnego chleba,bez wątpienia zapłatę za jego smutną pracę.Przerażeni, dwaj francuzi nie mogli oderwać wzroku od tego spektaklu. Wóz się zatrzymał.
Woźnica zeskoczył na ziemię i z pomocą kolegi otworzył bok wozu. Sterta ciał ześlizgnęła się do otwartego dołu. Słychać było głuchy dźwięk spadających na siebie ciał. Strażnik palił papierosa nadzorując bez zainteresowania wykonywaną pracę.Potem, z wielkim wysiłkiem, Rosjanie zasypali wszystko piaskiem. Wsiedli na wózek i wrócili do obozu.''(20)Ten spektakl powtarzał się każdego dnia podczas wielu tygodni. Nasz obóz aż kipiał z emocji, odbyło się kilka manifestacji przy drutach, które otaczały obóz z tej strony. Po pogrożeniu nam strzałami, władze niemieckie zostały zmuszone wytłumaczyć i usprawiedliwić ich zachowanie w publicznym komunikacie z 17 września. Od tej pory Rosjan chowano z dala od naszego obozu.

W grudniu 1941, roku powstał ''Kręg Petaina''. W marcu 1942r. miało miejsce wiele wydarzeń , które pogorszyły relacje pomiędzy jeńcami i ich strażnikami. Począwszy od baraku 35 w bloku I, baraku względnie bliskiego drutom, wykopano tunel, który wychodził na zewnątrz obozu, na północy. Wiele 4,5 –osobowych ekip miało nim uciec począwszy od 16 marca. 16 i 17 marca wszystko poszło zgodnie z planem, jednak 18……pozwólmy Opatowi Flament i Rogerowi Ikor opowiedzieć o tamtych wydarzeniach:

18 marca o 21h, porucznik Rabin został postrzelony przy wyjściu z tunelu. Przetransportowano go do obozowego szpitala, gdzie szybko udał się opat Dupaquier;Niemcy nie chcieli go wpuścić, tej jednak się nie poddawał. Dwukrotnie przemówił do Niemców przez francuskiego tłumacza, że jest tu z prawa Bożego i nie wyjdzie zanim nie odprawi nabożeństwa. Kapelan był nieustępliwy i ostatecznie pokonał niemiecki opór.'''Po odkryciu ran, 8 Niemców wyszło zostawiając rannego w rękach Francuzów, lekarzy, pielęgniarzy i kapelana.
Lekarze podawali mu zastrzyki z olejku z kamfory i morfiny, założyli prowizoryczne bandaże. Kapelan odprawiał nabożeństwo. O 2h nad ranem, 19 marca, przewieziono Rabina do szpitala w Czarnym. Zmarł natychmiast po interwencji chirurgicznej.''(21) 19 marca 1942roku-Poprzedniej nocy ,nasz przyjaciel Rabin został zamordowany w takich właśnie okolicznościach. Oficerowie z jego bloku poprosili ich dowódcę, pułkownika ,o minutę ciszy podczas apelu. Odmówił, więc kiedy rozkazał ustawić się na baczność na przybycie Niemców nikt go nie posłuchał. Na nic się zdały gniew i groźby. Wtedy kapitan du Crest wyszedł z rzędów, zarządził baczność i odwrót! Te dwa rozkazy wykonano perfekcyjnie, blok odwrócił się plecami o swojego francuskiego dowódcy i niemieckiego kapitana Barra, który przybył na apel.
Du Crest powiedział:''tchórzliwy zamach na naszego kolegę''; potem zarządził minutę ciszy. Uczczono ją stojąc plecami do oficerów, czerwonych z gniewu ''(22)….W bloku III niemiecki oficer nie mógł przeprowadzić liczenia jeńców. Poszedł do pułkownika Vendeura by wymógł on ciszę, ustawienie w rzędach i przygotowanie do kontroli. Na próżno:słychać było krzyki :''Mordercy!''. ''Pułkownik Vendeur prowadził śledztwo:Niemcy nie zadowolili się strzałami do pierwszego , który wyszedł z tunelu, oddali serię strzałów w głąb tunelu;walizka porzucona w tunelu była cała podziurawiona od kul.''21, na apelu, przekazano nam następujące informacje:Niemcy zdali sobie sprawę ze wzburzenia, które panowało w obozie;od wielu dni na apel przychodzili uzbrojeni strażnicy. Kapitan Barr już się nie uśmiechał. Francuski pułkownik podjął następujące decyzje: anulowanie przyjaznych relacji pomiędzy Niemcami i Francuzami, zamknięcie niemieckiej biblioteki, anulowanie zajęć z niemieckiego, zawieszenie działalności niemieckiego kina.

Poniedziałek, 23 marca, podczas gdy składano ciało na cmentarzu francuskim w Czarnym, w stołówce bloku II odbyło się uroczyste nabożeństwo za porucznika Rabina. Wielki tłum aż na zewnątrz pomieszczenia:chór z 4 bloków. Rusher, który starał się wejść do sali, został zablokowany.Opat Dupaquier odprawił mszę.''(23)Od tego momentu pogorszyły się relację między francuskim sztabem a Niemcami. Niemcy starali się usprawiedliwić swoje zachowanie, bez powodzenia. Zresztą, 11 kwietnia, dowiedzieliśmy się o wyjeździe kapitana de Viasseau Schulze, nazywanego ''Admirałem'', który dowodził obozem.
Jeszcze jedno wydarzenie wpłynie na relacje z władzami niemieckimi:ucieczka 17 kwietnia generała Girauda, której konsekwencje odczujemy później, w nowym obozie. Pod koniec miesiąca wiedzieliśmy , że przeniesienie do innego obozu jest nieuniknione.29 rozpoczęły się przygotowania, 30 odbyło się generalne przeszukiwanie.

14 maja, jeńcy z bloku II i III zostali upchani w dwóch innych blokach i pod koniec popołudnia zobaczyliśmy pierwszy konwój polskich oficerów, których mieliśmy zastąpić w Oflagu IIB w Choszcznie. Oto relacja kapitana Arnoulta, przytoczona przez Yvesa Duranda:

''Pamiętne przybycie: pociąg z dobrze nam znanymi wagonami, dokładnie zamknięty, powoli się ustawiał; otaczali go strażnicy; wzdłuż małej drogi prowadzącej do obozu uzbrojeni żołnierze ustawieni co 15 metrów. Kolumna z kilkoma niemieckimi oficerami na czele powoli się posuwa. Powitały ich nasze wrzaski, pierwsze rzędy przeszły przez budynek straży, podeszliśmy do drzwi, dzięki czemu zbliżyliśmy się do przybyłych na odległość 25 metrów.

Kilku kolegów nauczyło się powitalnej pieśni po polsku, chórzyści ją zaimprowizowali śpiewając z całych sił, wywołując wzruszające zaskoczenie u Polaków i gniew Niemców. Pierwsi odpowiedzieli na nasze okrzyki''Niech żyje Polska'' - ''Niech żyje Francja''(*);ale strażnicy szybko ich skierowali do wejścia do bloku III.

Nazajutrz, około 10, zebraliśmy się w wyjściowych ubraniach w 40 -osobowych grupach. Po długim oczekiwaniu, kolumna ruszyła. W tym momencie zauważyliśmy polskich oficerów, którzy mimo zakazu zebrali się w ciszy pomiędzy dwoma barakami. Nagle, 12 z nich ustawiło się i na ich piersiach widniał napis''Niech żyje Francja''. Oddali nam pokłon za wczorajsze powitanie. Gromkie oklaski wybuchły się w naszych rzędach;wymachiwaliśmy rękami nie przejmując się naszymi strażnikami, oszalałymi z gniewu;wielki drań , który znajdował się obok mnie przystawił mi do piersi bagnet krzycząc. Kiedy powróciliśmy na miejsca, Polacy zniknęli a strażnicy otoczyli nasze byłe baraki.

''Wieczorem, francuscy oficerowie asystowali,bezsilni i z drżącym sercem, w represjach jakie narzucili Niemcy po manifestacjach z powitania Polaków;uzbrojeni strażnicy, w towarzystwie psów, przeszukiwali polskie baraki''(24)W taki sposób, w ciągu 4dni, odbyła się zmiana obozów:

14 maja-przybycie pierwszego kontyngentu Polaków.15 –wyjazd pierwszego kontyngentu Francuzów (blok II i III).16-przybycie drugiego kontyngentu Polaków. 17-wyjazd ostatnich Francuzów z Bornego Sulinowa (blok I i IV).Ulokowanie w nowym obozie wymagające dostosowania i kilku modyfikacjach grup zajęło dwa dni.

Afera Rabina miała swoje konsekwencje. 7 oficerów, których zachowanie zostało uznane za brutalne, zostało skazanych na kilka dni więzienia. 25 maja 1942roku Niemcy zdecydowali o wprowadzeniu sankcji przeciw oficerom-jeńcom po ucieczce generała Giraud. Pierwszą z tych kar będzie anulowanie i konfiskata biblioteki, która nie zostanie nam oddana po transferze z Bornego Sulinowa.

W tym okresie Niemcy zaczęli proponować oficerom-ochotnikom pracę w Niemczech, ale nie było zbyt wielu chętnych. Jednak, w swojej książce, opat Flament podkreśla, że w sierpniu 1942 roku zgłosiło się 158 ochotników,w 1934r. – 173. (***).Sankcje Girauda zostały złagodzone, można było powrócić do prób teatralnych, jak i zajęć z języka niemieckiego;jednak skonfiskowane książki zostały nam oddane dopiero w listopadzie 1942roku i biblioteka została ponownie otwarta dopiero 23 listopada. Całe lato 1942roku było, więc naznaczone lekkim ograniczeniem normalnych aktywności, które powoli się normalizowały. 30 sierpnia, przyjęliśmy około 100 kolegów z obozu w Schubin.

Wydarzenia z listopada 1942roku:wylądowanie w Afryce północnej potem okupacja wolnej strefy we Francji, nie były w obozie szczególnymi manifestowane . Na początku grudnia 1942roku zaczął krążyć w każdym pokoju biuletyn informacyjny streszczający nowinki zebrane przez kilku kolegów dzięki podziemnemu radiu, o którym jeszcze powiemy. Był to dobrze znany i doceniany biuletyn formacji ''Są przegrani!''W tym czasie, dokładnie 14 listopada, Centrum Samopomoc zorganizowało zbiorową kuchnię, o której już wspominaliśmy. Niewiele można powiedzieć o roku 1943 oprócz tego, że upłynął w monotonii, mimo regularnie wystawianych sztuk , wystaw czy koncertów przygotowywanych przez różne grupy z obozu.

W lipcu kilku uprzywilejowanych skorzystało z możliwości odbycia kilku spacerów na zewnątrz obozu, jednak szybko je zawieszono.Trwały one do października. 22 sierpnia przybyło do nas 240 kolegów w obozu w Schoken. W lutym 1944roku, straciliśmy naszego dziekana, pułkownika Rousseau, którego wszyscy ciepło wspominamy, i który zmarł z wycieńczenia w szpitalu w Stargardzie. Został on zastąpiony przez pułkownika Malgorna, który musiał wielokrotnie ustępować z funkcji na rzecz innych pułkowników, starszych od niego i którzy pochodzili z obozów przegrupowanych razem z naszym. Na przykład, w maju 1944 roku przybyło do nas 250 nowych kolegów ewakuowanych w obozu w Montwy, ich pułkownik-Finiels objął funkcję dziekana przed wysłaniem go do obozu w Lubece, 22 lipca 1944roku.

Juin 1944, le débarquement de Normandie est annoncé par ISF dès le 6 juin. Cet événement est marqué par nous avec une certaine solennité donnée à l'appel. C'est là, la première fois, que nous adoptons cette forme de manifestation. Mais la technique s'en affinera et désormais, nous soulignerons ainsi chaque étape de la guerre. Le 14 juillet, ce fut aussi une autre forme de manifestation ; avait été annoncée, dans la grande salle de gymnastique, la Turnhalle, une séance récréative dans l'après-midi sur le thème de la chanson française. Tout d'un coup, trois de nos vedettes "féminines", vêtues l'une de bleu, les autres de blanc et de rouge se retrouvèrent au milieu de la scène. Dans l'enthousiasme, le public debout a entonné une vibrante Marseillaise qui ne fut pas du tout appréciée par nos gardiens, obligés de quitter la salle, furieux. Nous nous attendions à des sanctions. La seule que nous ayons eue a peut-être été le départ, huit jours plus tard, du colonel Finiels, alors doyen, pour le camp de représailles de Lübeck. Les appels solennels que nous avions expérimentés à l'occasion du débarquement de Normandie se sont reproduits deux fois au cours du mois d'août : d'abord, à l'occasion du débarquement en Provence le 15 août, mais surtout pour la libération de Paris, le 25 août. Henri Grellet raconte :
"Le décor de l'appel est immuable : une cour rectangulaire flanquée sur sa longueur par des bâtiments à quatre étages, sur sa largeur par le hall où se tiennent les offices religieux et les jeux sportifs, et de l'autre coté, par les bureaux de la Kommandantur. Dans la cour, sur cinq rangs sont alignés les 3 000 officiers du camp. "Le cérémonial est le même : les deux officiers allemands qui ont la responsabilité de l'appel, franchissent la petite porte du camp, se dirigent vers le centre, au point de rencontre des diagonales. Le colonel français nous met au garde à vous ; un échange de saluts suit, puis "Trompe la mort" et la "Frégate" (*) reviennent au point de départ, arpentant en sens inverse les deux cotés du rectangle où la vérification des effectifs se fait par groupe de 100, mis l'un après l'autre au "garde à vous" avant le passage du vérificateur. Ce contrôle donne un aspect "rond de cuir" à une opération qui eut pu être martiale : files et rangées ne sont pas droites ; la tenue vestimentaire est tout sauf réglementaire ; le "garde à vous" n'est pas unanime, l'appel n'en finit plus : il devient laborieux quand on récapitule les comptes, ou qu'on vérifie dans une chambre du camp, dans une cave ou à l'infirmerie la présence d'un camarade en moins ou en plus.

Czerwiec 1944, wylądowanie w Normandii zostało ogłoszone przez''Są przegrani'' 6 czerwca. To wydarzenie zostało uświetnione naszą uroczystą postawą podczas apelu. To wtedy, po raz pierwszy, przyjęliśmy taką formę manifestacji. 14 lipca odbyła się inna manifestacja : na popołudnie został przewidziany w sali gimnastycznej seans rekreacyjny na temat francuskiej piosenki.Nagle, trzy nasze gwiazdy, ubrane na niebiesko, biało i czerwono stanęły na środku sceny. Stojąca publiczność zaintonowało Marsyliankę co nie było docenione przez naszych strażników, zmuszonych opuścić salę w gniewie. Czekaliśmy na karę. Jedyną był wyjazd ,8 dni później ,pułkownika Finielsa, dziekana, do obozu w Lubece. Uroczyste apele, które odbyły się z okazji wylądowania w Normandii powtórzyły się dwukrotnie w sierpniu:najpierw z okazji wylądowania w Prowansji 15 sierpnia, ale przede wszystkim po wyzwoleniu Paryża 25 sierpnia. Henri Grellet opowiada:

''Przebieg apeli był niezmienny: prostokątne podwórze otoczone na długości przez 4 piętrowe budynki, na szerokości przez holl gdzie mieściły się biura religijne i odbywały się gry sportowe, z drugiej strony -biura komendantury. Na podwórku, w pięciu rzędach ustawieni oficerowie z obozu-3000 jeńców.''' Ceremonia była taka sama; dwóch niemieckich oficerów , którzy odpowiadali za apel, przechodziło przez małe drzwi obozu i kierowało się w stronę centrum,francuski pułkownik ustawiał nas na baczność;następowała wymiana salutów, potem przychodzili ''Trąbka śmierci'' i ''Fregata''(*), krocząc po dwóch stronach prostokąta gdzie odbywało się liczenia w grupach 100 osobowych, ustawionych jedne za drugimi na baczność, przed przejściem kontroli. Kontrole przedstawiały nędzy widok: linie i rzędy nie pyły proste, jenieckie ubrania w strzępach, nierówne ustawienie na baczność.Apel nie miał końca:trochę musi potrwać zanim przeliczy się wszystkich jeńców lub doliczy się w każdym pokoju obozu, w każdej piwnicy lub szpitalu obecności jednego jeńca więcej czy mniej.

25 sierpnia 1944roku, dzięki radio dowiedzieliśmy się o wyzwoleniu Paryża. Jeszcze nie wszystko było jasne, pojawiły różne plotki, ale miasto jest całe,urząd miasta udekorowany a de Gaulle schodzi Polami Elizejskimi.Być może wyprzedzaliśmy fakty, ale dla nas Paryż już był naprawdę wolny. . Taka postawa odzwierciedlała naszą niecierpliwość i przekonanie , że wróg w końcu przegra''. Nie mieliśmy żadnych rozkazów, przekazano nam jedynie przez''Są przegrani'' dyrektywę by stawić się na apelu w mundurach.1.Mimo iż nasze ubrania nie były w najlepszym stanie, każdy robił, co mógł by się przygotować do uroczystego apelu. Czyszczono ubrania i buty, wyciągano z zakamarków paski i krawaty.''Szata zdobi człowieka''-każdy był przygotowany do ceremonii.Stoimy w rzędach, czekamy na wizytę generała.Sami jesteśmy zdziwieni naszych jednakowym zachowaniem:cisza i porządek.''Przybywa ''Trąbka śmierci'' i ''Fregata''.Idą, nie spodziewając się niczego i zbliżają się do naszej kolumny. Droga jest długa, około 50 metrów, to wystarczy by wyczuli dziwną atmosferę;żadnego hałasu, całkowita cisza….przyśpieszają.

Pułkownik jest w mundurze, jak zawsze. Ustawia się na baczność, jak zwykle, potem wydaje nam tę sama komendę -słychać stuknięcie 3000 obcasów. Wymiana salutów. Chciałbym widzieć twarze naszych strażników…..''Spocznij!'' Spocznij jest rozkazem;wykonujemy go pozostawiając prawą nogę na miejscu, stoimy nieruchomo ….Nasi dwaj oficerowi zaczynają podejrzewać ,że coś się stało, ale co?Widać na ich twarzach emocje:koniec dobrodusznej inspekcji!Są niespokojni, gdyby mogli pewnie by zawrócili.Jednak nie mogą…Kontynuują.Przed każdą setką jeńców słyszą to samo stuknięcie obcasów, taki sam porządek, taką sama ciszę i 100 par oczu, które ich obserwują. Czują się zmieszani, nadzy, śmieszni. Co mogą powiedzieć?Nic.

Co mogą zrobić. Niewiele, tylko przyspieszyć kroku.''Fregata'' stara się zachować godność, wyprostować się spokojnie utrzymać równowagę. I za każdym razem to samo:kolejna 100 do sprawdzenia-ten porządek, ta cisza, te stukające obcasy ….już sam nie wie gdzie jest; przechodzi od jednej grupy do drugiej jakby za każdym razem dostawał 100 batów. Zachowa zimną krew i zauważy , że po przekątnej, z drugiej strony ,''Trąbka śmierci'' o mało, co nie upadnie?….Marsz udręki w tej przerażającej ciszy wciąż trwa. Co teraz zrobią?

Co mogą zrobić?Liczyć?nie ma jak policzyć nie nieruchome diabły. Niech opuszczą obóz! Niech otworzą drzwi, niech to się skończy!''W pełnym świetle dnia poruszają się jak w nocy, nikogo nie widząc. Pułkownik stojący na środku terenu jest ich wybawieniem, boją ratowniczą. Robią wysiłek by do niego dotrzeć. Potem panika. Ratuj się kto może. Jak wyszli?Jak poszli?Jak gęsi!Nikt nie raczy na nich patrzeć. Czekamy na rozkazy, oni zniknęli ''(25)

Bardziej zwięzły Felix de Loz również wspomina tą samą scenę:''do stycznia 1945roku, nasze życie nie różniło się od egzystencji w innych Oflagach, opisanej już szeroko przez wielu, nie działo się nic niezwykłego, jeśli nie liczyć zaskoczenia Niemców podczas apelu 25 sierpnia 1944roku.

Tego dnia, przeciwnie do zwyczaju, oficerowie-jeńcy zgromadzili się na podwórku 5 minut przed czasem, wszyscy w rzędach, ubrani w najlepsze mundury. Po przybyciu niemieckich oficerów, zachowali całkowitą ciszę, wszyscy stojąc na baczność. Liczący strażnicy byli zdezorientowani;przyśpieszali kroku, opuszczali wzrok, byli przytłoczeni tą uroczystą ciszą,przed którą nie mogli uciec, ciszą ciążącą jak wielki wyrzut. Kiedy przechodzili blisko nas obserwowaliśmy ich, niemi i nieustępliwi, wyglądali jak skazańcy. W niecałe 10 minut zakończyli apel. Jak przestępca, kapitan zasalutował naszej kolumnie i szybko zniknął bez rozumienia(szybko zrozumiał)powodu tego wyjątkowego apelu. Chcieliśmy symbolicznie uczcić ten apel, ponieważ dowiedzieliśmy się ,dzięki naszemu podziemnemu radiu, że 24 generał Leclerc wszedł do Paryża i że 25 Niemcy podpisali koniec okupacji naszej stolicy nie wywołując poważniejszych zniszczeń''(26)

Od tej pamiętnej ceremonii, przeżyliśmy najtrudniejsze 6 miesięcy naszej niewoli. Wszystkie kontakty z naszymi rodzinami zostały praktycznie odcięte, czyli zawieszono korespondencję i możliwość otrzymywania paczek, które zapewniały nasze przeżycie. Opat Flament napisał:''Miesięczne ważenie wskazywało na spadek wagi jeńców. Poza rzadkimi wyjątkami, jeńcy, którzy wyruszą w drogę na zachód, 29 stycznia 1945 roku, stracili 1/3 swojej wagi z 1940roku;trochę mniej niż 1/3 stracili niscy i wytrzymali;ponad 1/3 najwięksi i wyczerpani''(27). 15 października, Niemcy zdecydowali się zawiesić wypłacanie żołdu, do tej pory wypłacanego w obozowych markach. Od 17 października, w konsekwencji, Centrum Samopomocy Oflagu stworzyło nowy oddział; bank, który deponował sumy należne każdemu jeńcowi w Oflagu, które mieli spłacić po ich powrocie do Francji.

Od początku stycznia 1945 roku, pojawiało się pytanie na temat coraz bardziej posuwających sie naprzód wojsk rosyjskich. W przypadku, gdyby zbliżyły się one do Odry, co się stanie z obozem?Co zrobią Niemcy? Były trzy możliwości:oboz zostanie na miejscu, nawet jak znajdzie się w strefie walk, zostanie ewakuowany pociągami lub drogą, czyli , że 3000 jeńców pieszo zwiększy falę uchodźców, którzy od dawna przechodzili drogami sąsiadującymi z obozem,.

To ostatnie rozwiązanie(które wydawało nam się mało możliwe, biorąc pod uwagę nasze wycieńczenie) powoli zostanie narzucone i cały styczeń będziemy przygotowywać się by jak najlepiej znieść ten nowy wysiłek, jaki nas czekał. 29 stycznia 1945 roku, Oflag IIB przestanie istnieć. Zostanie zgrupowany w trzy kolumny po 900, 1000 oficerów w każdej, i wyruszy w drogę na zachód, w celu jak najszybszego przejścia Odry. W Bornym pozostanie jedynie 50 chorych, którzy zostaną wyzwoleni przez Rosjan kilka dni później. Oto kadr z historii około 3000 oficerów, mniej lub więcej ze względu na wyjazdy i przybycia nowych z innych obozów;3000 oficerów, młodych, aktywnych, w dobrej formie fizycznej, moralnej i intelektualnej, którzy wchodzili w skład francuskiej elity i którzy zostali skazani na niewolę, której długości nikt nie mógł przewidzieć, na szczególne wyzwanie: bezczynność, pustkę!

Pierwsze dni były wypełnione niekończącymi sie formalnościami, odwszeniem, kolejkami bez końca, w których stało się by dostać marną polewkę, ponieważ Niemcy wymagali by każdy osobiście stawił się w kuchni ze swoją menażką. Potem, było rozmieszczanie w pokojach, powstawanie lub grupowanie kuchnii;znów kolejki na stołówce, by uzupełnić, dzięki zakupom, które jeszcze były możliwe, niewystarczające oficjalne racje żywnościowe. Powiedzieliśmy wcześniej, że stołówkarz zapłacił głową za swoje dodatkowe dochody, które z nas zdzierał. Jednak przynajmniej zabrał do grobu naszą wdzięczność.

Był to również okres powracania do formy. Byliśmy mniej lub bardziej wyczerpani przez kampanię, krótką, ale intensywną i podróż, która doprowadziła nas z Francji na Pomorze. Więc, w tych pierwszych dniach szukaliśmy sposobu by odzyskać siły.Na szczęście w tym wieku szybko powraca się do formy fizycznej. Pojawił się problem zbiorowego mieszkania. Nie jest łatwo znaleźć się w malutkim pokoju z 48 współlokatorami!Trzeba było rozdzielić między sobą funkcje: wyznaczyć dowódcę pokoju, najczęściej najstarszego o najwyższym stopniu, zastępcę, szefa kuchni, porządkowych odpowiedzialnych za codzienne prace, itd….Trwało to kilka dni, wypełnionych dodatkowo plotkami, mniej lub bardziej podsycanymi przez przez niemiecką propagandę: niewola nie potrwa długo i na pewno wrócimy do domów przed Bożym Narodzeniem!Jednak to nie trwało chwilę;wkrótce zdaliśmy sobie sprawę co nas czeka: nędzna egzystencja, 2,3 apele dziennie ….pustka!Jak ją wypełnimy?